piątek, 23 stycznia 2015

"Lepszy byłby martwy" Douglas Corleone | Książkowo



 Okładka nie zdradza wiele. Wiadomo, że chodzi o kryminał. Faktycznie na kartkach powieści zapisany jest nie jeden zgon. Oryginalny tytuł "Good as gone" nosi też kilka piosenek. Z tych, które słuchałam najbardziej do książki pasuje ta poniżej, ale atmosfera jest zdecydowanie bardziej brutalna. 




Powieść sensacyjna. Nie zawiera żadnych elementów fantasy, choć umiejętności bohatera są ponadprzeciętne. Śledzimy losy głównego bohatera dzień po dniu, bez retrospekcji czy zaburzeń w chronologii, ale autor rysuje nam jakie wydarzenia ukształtowały charakter Simona. Akcja jest dynamiczna. Bez dłużyzn. Bez rozbudowanych opisów otaczającej architektury [tak, mam na myśli Dana Browna]. Kolejne poszlaki zbliżają do celu, ale finał nie jest oczywisty. Kraje, które przemierzamy (w tym Polska) są opisane zgodnie ze stereotypami. W przerwie między pędzeniem na motocyklu, czy badaniem poszlak, znalazło się miejsce na polskie pierogi. 


W Paryżu policja powierza Simonowi zadanie odnalezienia małej Lindsay Sorkin. Zmotywowany własnymi doświadczeniami po stracie córki angażuje się bez reszty w śledztwo. Przemieszcza się do Berlina. Kolejnym przystankiem jest Polska. Dalej Ukraina i w końcu Białoruś. Zwykłe porwanie okazuje się międzynarodową intrygą z udziałem gangsterów, mafiosów, handlarzy kobietami i ludzi zajmujący się dziecięcą pornografią.


Książka powinna zadowolić zarówno fanów kryminałów jak i zainteresować tym nieobeznanych z tym gatunkiem. Nie mrozi krwi w żyłach, ale porusza trudne tematy.  




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz